Forum Forum Ruchu ¦wiat³o-¯ycie w Kozach  Strona G³ówna Forum Ruchu ¦wiat³o-¯ycie w Kozach
Forum dla wszyskich obecnych i by³ych cz³onków oraz sympatyków Oazy w Kozach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   U¿ytkownicyU¿ytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ciZaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ci   ZalogujZaloguj 

Diab³y Ojca Pio

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Ruchu ¦wiat³o-¯ycie w Kozach Strona G³ówna -> Religia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastêpny temat  
Autor Wiadomo¶æ
aniaEm
Uczestnik
Uczestnik



Do³±czy³: 18 Lip 2008
Posty: 613
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5
Sk±d: z ma³opolski
P³eæ: Kobieta

PostWys³any: Nie 9:29, 05 Pa¼ 2008    Temat postu: Diab³y Ojca Pio

Diab³y Ojca Pio
Przyszli jak zwykle noc±


W ma³ym pokoiku w domu przy via Santa Maria degli Anieli panowa³ mrok i na wyci±gniêcie rêki nie by³o nic widaæ, ale oni poruszali siê tak, jakby byli u siebie. Zbli¿yli siê do ³ó¿ka, w którym spa³ o. Pio. T³um postaci, ciemniejszy ni¿ otaczaj±ca ciemno¶æ, st³oczy³ siê nad jego g³ow±. Zaczêli co¶ szeptaæ mu na ucho, obiecywaæ, przekonywaæ, perswadowaæ. Po chwili zakonnik zerwa³ siê z pos³ania. Nie by³ zaskoczony ani przera¿ony. Znali siê przecie¿ od lat...

Powita³ swych nocnych go¶ci jak zawsze wylewnie, czyli z³aja³ ich g³o¶no, a trzeba przyznaæ, ¿e nie przebiera³ w s³owach. Oni natomiast, widz±c, ¿e ich subtelna taktyka zawiod³a, wrócili do starych i sprawdzonych metod. Czê¶æ z nich rzuci³a siê na ¦wiêtego, obali³a go na ziemiê i zaczê³a siê nad nim pastwiæ, w tym czasie pozostali demolowali celê. W powietrzu lata³y ksi±¿ki, poduszki i krzes³a. Nieznajomi wyli z rado¶ci, z³orzeczyli, kpili i na¶miewali siê ze swej ofiary. Nad ranem kiedy wszystkie odg³osy ucich³y do pokoiku wesz³a Giuseppa, matka zakonnika. Przychodzi³a zawsze o tej samej porze, sprawdziæ czy syn jeszcze ¿yje. Ojciec Pio le¿a³ na ziemi, pobity i zakrwawiony, w¶ród nieopisanego ba³aganu. Pomog³a mu po³o¿yæ siê do ³ó¿ka. P³aka³a, a on próbowa³ j± pocieszyæ. Prosi³, ¿eby siê nie martwi³a, chcia³ j± przekonaæ, ¿e byæ mo¿e ju¿ wiêcej siê nie pojawi±. Zapewne sam bardzo chcia³ w to wierzyæ, przypuszcza³ jednak, ¿e przyjd± nastêpnej nocy. I nie pomyli³ siê…


Nicpoñ i spó³ka

Mówi³ o nich "z³oczyñcy", "dzikie bestie", "szkaradne gêby", o ich szefie wyra¿a³ siê równie fantazyjnie, nazywa³ go "nicponiem" "brodaczem", "bydlakiem". Tam sk±d pochodzili nikt nie ¶mia³by nazywaæ ich w ten sposób. Byli przecie¿ synami piekie³, demonami, a ich przywódca nie by³ jakim¶ tam nicponiem, ale szatanem, Lucyferem, tym, który przeciwstawi³ siê Bogu i doprowadzi³ do upadku cz³owieka. Patrz±c jednak na sposoby ich dzia³ania, to zami³owanie do tytu³omanii wydaje siê co najmniej przesadzone. Byæ mo¿e racjê mia³ C. S. Lewis pisz±c w "Listach starego diab³a do m³odego", ¿e w piekle zapanowa³ kryzys kadrowy. Dawni wyrafinowani kusiciele, mistrzowie intryg, stali siê zwyk³ymi rzezimieszkami, bandziorami. Obecnie nic im nie wychodzi tak dobrze, jak solidne mordobicie, wiêc bij±…

Odk±d o. Pio przyjecha³ do Pietrelciny, a by³o to nieca³e dwa lata wcze¶niej, dok³adnie w 1909 r., przychodzili niemal codziennie. Maria Pennisi, jedna z mieszkanek Pietrelciny, opowiada³a: "Widzieli¶my, ¿e ka¿dej nocy walczy³ z szatanem. Niekiedy dobiegaj±cy z jego pokoju ³omot by³ tak g³o¶ny, ¿e s³ychaæ go by³o na spor± odleg³o¶æ. Ile¿ razy w samym ¶rodku nocy jego s±siedzi wychodzili z domów, przera¿eni tym, co dobiega³o do ich uszu". Ojciec Pio szczegó³owo opisywa³ owe nocne zaj¶cia w listach do swego kierownika duchownego, o. Agostino. Demony zrzuca³y go z ³ó¿ka, ci±ga³y za w³osy po pokoju, zrywa³y koszulê i bi³y po go³ym ciele. Bicie mia³o os³abiæ wolê i wiarê ¦wiêtego a pokusy - dope³niæ reszty. Diabe³ pojawia³ siê ju¿ to jako m³oda, tañcz±ca nago dziewczyna, ju¿ to jako jego kierownik duchowy, potrafi³ przybraæ postaæ prowincja³a, papie¿a Piusa X, Anio³a Stró¿a, ¶w. Franciszka, a nawet Naj¶wiêtszej Marii Panny. Kiedy o. Pio mia³ w±tpliwo¶ci, czy go¶æ jest tym, za kogo siê podaje, nakazywa³ mu powtórzyæ s³owa: "Pan Jezus jest moim Panem". Wówczas demon rejterowa³. Znika³, aby pojawiæ siê w innej postaci.

Byæ mo¿e diab³y nie grzeszy³y inteligencj±, ale trzeba im przyznaæ, ¿e ich wywiad dzia³a³ bez zarzutu. Bardzo szybko zorientowa³y siê, ¿e o. Pio jest kim¶ wyj±tkowym. Ju¿ jako kilkuletni ch³opiec rozmawia³ z Panem Jezusem, Anio³ami. Te spotkania nie usz³y uwadze piek³a i jego wys³annicy zaczêli sprawdzaæ, z kim maj± do czynienia. Ojciec Pio zwierzy³ siê kiedy¶, ¿e bêd±c ma³ym dzieckiem panicznie ba³ siê ciemno¶ci. "Jak tylko moja matka gasi³a ¶wiat³o - opowiada³ - nawiedza³y mnie potwory, a ja p³aka³em. Gdy zapala³a ¶wiat³o, uspokaja³em siê, bo one znika³y. Kiedy je gasi³a ponownie, wraca³y do mnie i ja znowu p³aka³em". Kilka lat pó¼niej mia³y miejsce kolejne niezwyk³e wydarzenia. Przyk³adowo, kiedy wraca³ ze szko³y do domu, jaki¶ mê¿czyzna, ubrany jak ksi±dz, zagradza³ mu drogê i nie chcia³ przepu¶ciæ. Wówczas pojawia³ siê bosy ch³opiec, czyni³ znak krzy¿a i dziwna postaæ znika³a.

Mniej wiêcej w tym samym czasie Francesco (takie imiê nosi³ przed wst±pieniem do zakonu) mia³ wizjê, która, wyja¶nia wszystko, co mia³o go spotkaæ w przysz³o¶ci. Ukaza³a mu siê bardzo dostojna postaæ i rzek³a: "Chod¼ za mn±, bo musisz walczyæ jak mê¿ny wojownik". Zaprowadzi³a go na rozleg³e pole. Tam po jednej stronie stali ludzie bardzo piêkni, ubrani ca³kowicie na bia³o, a pod drugiej - szkaradne potwory w czerni. W pewnym momencie dowódca czarnych zastêpów zacz±³ zbli¿aæ siê do niego, by³ to ogromny mê¿czyzna, siêgaj±cy g³ow± chmur. Ja¶niej±ca postaæ zachêci³a Francesca do walki z tym potworem, ale ch³opiec chcia³ jej unikn±æ. Us³ysza³ jednak: "Musisz walczyæ! Odwagi! Pozostanê blisko ciebie i nie pozwolê, by¶ zosta³ pokonany". Walka toczy³a siê ze zmiennym szczê¶ciem, ale z pomoc±ja¶niej±cej postaci, która ca³y czas by³a u jego boku, odniós³ zwyciêstwo. Dostojna postaæ po³o¿y³a na g³owie Francesca koronê, podnios³a go i powiedzia³a: "Inna, piêkniejsza zostanie dla ciebie zachowana, je¶li bêdziesz walczy³ z tym bytem z ciemno¶ci… Bêdê blisko ciebie i pomogê ci, aby za ka¿dym razem uda³o ci siê go pokonaæ". Podobne do¶wiadczenia miewali Ojcowie Pustyni, oni tak¿e czêsto widzieli zastêpy Anio³ów stoj±ce naprzeciw armii demonów, wiedzieli równie¿, ¿e je¶li odpowiedz± na Bo¿e wezwanie, bêd± musieli niejeden raz stoczyæ walkê, nie tylko o swoje zbawienie, ale tak¿e o ¿ycie innych.

Diabelskie ataki nasili³y siê z chwil±, gdy Francesco zdecydowa³ siê wst±piæ do zakonu. W 1906 r., w czasie studiów w klasztorze Sant'-Elia a Pianisi, mia³o miejsce takie oto zdarzenie. Pewnej nocy, po jutrzni, o. Pio nie móg³ zasn±æ. S³ysz±c ha³as z s±siedniej celi, pomy¶la³: "Chyba brat Anastasio równie¿ cierpi na bezsenno¶æ". Wpad³ na pomys³, aby zaprosiæ go na pogawêdkê. Podszed³ do okna i chcia³ zawo³aæ przyjaciela, lecz g³os zamar³ mu w gardle: "Zobaczy³em jak ogromny pies wszed³ przez okno - opowiada³ po latach - a z jego pyska unosi³ siê dym. Upad³em na ³ó¿ko i us³ysza³em g³os z wydobywaj±cy siê g³êbi psa: »To on, to ten«. Podczas gdy ci±gle le¿a³em, zwierzê skoczy³o na parapet, stamt±d na dach i znik³o". Zapewne nikt nie pozna³by tej historii, ale nastêpnego dnia o. Pio, ze znan± sobie prostoduszno¶ci±, zacz±³ wypytywaæ braci, czy nie wiedz±, kto w okolicy ma du¿ego psa. Dodajmy: psa, który mówi. Dla o. Pio nie by³o w tym nic nadzwyczajnego. Jego kierownik duchowy, o. Agostino, zapyta³ go kiedy¶, dlaczego nikomu siê zwierzy³, ¿e rozmawia Anio³ami, Panem Jezusem, Maryj±. Odpowiedzia³ wówczas, ¿e zawsze uwa¿a³ to za co¶ normalnego - by³ przekonany, ¿e ka¿dy ma takie do¶wiadczenia.

Równie tajemnicze co wizyty demonów, wydawa³o siê pochodzenie dolegliwo¶ci, które prze¶ladowa³y o. Pio od dzieciñstwa. By³o to czêsto powracaj±ce zapalenie p³uc, wysoka gor±czka, zupe³ny brak ³aknienia. Zdarza³o siê nawet, ¿e lekarze nie mogli zmierzyæ mu temperatury, gdy¿ termometr pêka³, gdy tylko s³upek rtêci osi±ga³ poziom 45 stopni Celsjusza. Te dziwne przypad³o¶ci bêd± go nêkaæ do koñca ¿ycia, a medycyna nieodmiennie bêdzie wobec nich bezradna. Mówiono, ¿e to taktyka demonów: skoro nie mog³y zniewoliæ jego duszy, stara³y siê zniszczyæ jego cia³o. Jakkolwiek by by³o, s³abe zdrowie nie pozwala³o mu w pe³ni po¶wiêciæ siê zakonnemu ¿yciu. Miêdzy innymi z tego powodu zosta³ wys³any w 1909 r. do rodzinnego domu w Pietrelcinie. Wiejski klimat mia³ pomóc wzmocniæ os³abiony organizm. Wydawa³o siê, ¿e spêdzi tam najwy¿ej kilka miesiêcy. Roz³±ka z zakonem trwa³a a¿ sze¶æ lat. Byæ mo¿e to przypadek, ale w Pietrelcinie, gdzie by³ odciêty od wsparcia braci, mia³y miejsce najbardziej spektakularne ataki diab³a.

Po¿eracz kartofli

Najwidoczniej o. Pio nie cieszy³ siê "dobr±" opini± w piekle. Diab³y, jako¶ tak siê dziwnie sk³ada, nie trac± energii na kuszenie grzeszników. Byæ mo¿e nie chc± pomagaæ tym, którzy siê "dobrze" sprawuj± i wiedz± jak do nich trafiæ. ¦wiêci, jak chocia¿by Antoni Pustelnik, Marcin De Porres, Jan Vianney znali siê z diab³em a¿ nadto dobrze. Proboszcz z Ars mawia³ nawet, ¿e tylko ukochani przez Boga maj± ten w±tpliwy, przywilej. On wiedzia³, co mówi. Pewnej nocy, gdy uda³ siê na spoczynek, poczu³ na ciele lodowaty dotyk. Po chwili us³ysza³: "Vianney! Vianney!... Ty po¿eraczu kartofli! Ach tak, ty wci±¿ jeszcze ¿yjesz!... Ja ciê jeszcze dopadnê!". Od tej pory ka¿dej nocy by³ atakowany przez diabelskie zastêpy. Tu¿ po zapadniêciu zmroku zakrada³y siê do jego pokoju. Proboszcz s³ysza³ jak próbuj± sforsowaæ drzwi i dostaæ siê przez okna. Gdy im siê to udawa³o, zaczyna³y swe harce. Przesuwa³y szafy, krzes³a, ca³y dom trz±s³ siê w posadach. Parafianie czuwali uzbrojeni w pokoju obok, ale to wsparcie nie robi³o na demonach ¿adnego wra¿enia.

Diabelskie ataki by³y tak dotkliwe, ¿e chwilami Vianney im nieomal ulega³. By³ przekonany, ¿e blisko¶æ diab³a jest znakiem, ¿e Bóg go opu¶ci³, ¿e on sam min±³ siê z powo³aniem. Ta my¶l by³a tak niezno¶na, ¿e nawet próbowa³ uciekaæ z parafii. Wybiega³ na drogê i szed³ przed siebie. Raz uciek³ do brata, który mieszka³ w innej miejscowo¶ci, innym razem chcia³ siê zaszyæ w klasztorze kapucynów w Lyonie. Zawsze jednak, upraszany przez swych parafian, wraca³.

Opowie¶ci o ¶wiêtych i diab³ach mog± nam siê wydawaæ nieprawdopodobne, mo¿e czasami nawet ¶mieszne, ale tak naprawdê zawarty w nich jest pewien wa¿ny przekaz. Klaus Berger w ksi±¿ce "Po co jest diabe³?" mówi wprost, ¿e ten, kto siê otwiera na Boga, spotyka tak¿e diab³a. ¯ycie duchowe nie jest oaz± spokoju, duchow± drzemk± czy te¿ form± relaksu, ale terenem walki, walki na ¶mieræ i ¿ycie. Zawierzenie Bogu nie odsuwa z³a na bezpieczny dystans, bywa wrêcz odwrotnie: ludzie, którzy wstêpuj± na ¶cie¿kê wiary, musz± siê zmierzyæ z diab³em, z samym sob±, czy z demonami przesz³o¶ci.

"Towarzysz" Anio³ Stró¿

Ojciec Pio nigdy nie pozostawa³ zupe³nie sam w konfrontacji ze Z³ym. Czêsto z pomoc± przychodzi³ mu Jezus, przegania³ diabelsk± sforê i troskliwie uk³ada³ poturbowanego zakonnika w ³ó¿ku. Jednak najwierniejszym przyjacielem, nie tylko w tych trudnych chwilach, ale w ca³ym ¿yciu ¦wiêtego, by³ Anio³ Stró¿. Ojciec Eusebio, który opiekowa³ siê Stygmatykiem w latach 1961 - 1965 tak pisa³: "[Anio³ Stró¿] rozpocz±³ swoj± pracê wcze¶nie, kiedy Ojciec Pio by³ jeszcze ch³opcem. Przyj±³ wygl±d innego dziecka i sta³ siê dla niego widzialny. Pó¼niej (…) o. Pio nazwie swojego Anio³a Stró¿a «towarzyszem mego dzieciñstwa». To okre¶lenie ujawnia za¿y³± przyja¼ñ miêdzy braciszkiem a jego ukochanym Anio³em. Towarzysz nie jest osob±, któr± widzisz sporadycznie, lecz osob±, któr± widzisz czêsto i z któr± jeste¶ w przyja¼ni". Nie zawsze by³o tak s³odko jak pisa³ o. Eusebio, zdarza³y siê miêdzy nimi tak¿e niesnaski. Anio³ Stró¿ niekiedy by³ krn±brny i niepos³uszny. Oto jeden z zapisów wizji o. Pio: "Aniele Boga, mój Aniele… Czy troszczysz siê o mnie?.... Czy jeste¶ stworzeniem Boga?... Albo jeste¶ stworzeniem Boga, albo Stwórc±? Jeste¶ stwórc±? Nie. Dlatego jeste¶ Bo¿ym stworzeniem i masz prawa, które musisz przestrzegaæ… Musisz przebywaæ obok mnie, czy chcesz, czy nie… On siê ¶mieje… Z czego tu siê ¶miaæ?".

Anio³ Stró¿ mia³ jeszcze jedn± cechê, która byæ mo¿e jest czym¶ normalnym w¶ród istot, które do¶wiadczy³y wieczno¶ci, ale na ziemi rzadko bywa tolerowana. Niestety by³ na bakier z punktualno¶ci±. Jedn± z takich sytuacji opisa³ o. Pio w li¶cie do o. Agostino: "W sobotê my¶la³em, ¿e naprawdê chc± mnie zabiæ. Nie wiedzia³em, którego ¶wiêtego b³agaæ o pomoc. Zwróci³em siê do mojego Anio³a, lecz on celowo siê spó¼nia³. W koñcu przylecia³ do mnie ¶piewaj±c Bogu hymny swoim anielskim g³osem. Wtedy zdarzy³o siê to, co zwykle: ostro zgani³em go za jego zw³okê, kiedy tak ¿arliwie wo³a³em go o pomoc. Aby go ukaraæ umy¶lnie, nie stan±³em z nim twarz± w twarz, chc±c utrzymaæ go na dystans. Biedak w koñcu zwróci³ moj± uwagê swym p³aczem i kiedy stan±³em blisko przed nim zrozumia³em, ¿e chcia³ mnie przeprosiæ".

Anio³ Stró¿ nie by³ mo¿e doskona³y, ale trzeba przyznaæ, ¿e wspiera³ Ojca Pio w najtrudniejszych chwilach, pomaga³ mu w walce z pokusami, broni³ przed demonami. Niekiedy musia³ uciekaæ siê do bardzo przemy¶lnych forteli, aby oszukaæ wys³anników piek³a.

Kiedy o. Pio przebywa³ w Pietrelcinie, utrzymywa³ jedynie korespondencyjny kontakt ze swoim kierownikiem duchowym. Te listy by³y czêsto dla o. Pio jedynym ¼ród³em wsparcia w duchowych rozterkach. Diabe³ za wszelk± cenê próbowa³ przerwaæ ow± "szkodliw±" dzia³alno¶æ o. Agostino: "Ostatnio, kiedy otrzyma³em Twój list - zwierza³ siê o. Pio - ci kozacy powiedzieli mi zanim go otworzy³em, abym go podar³ i rzuci³ do ognia. Gdybym to zrobi³, oni rzekomo odsunêliby siê na dobre i nigdy nie mêczyliby mnie wiêcej. Pozosta³em niemy, nie da³em im jakiejkolwiek odpowiedzi, chocia¿ gardzi³em nimi w mym sercu. Wówczas oni dodali: »chcemy tego po prostu jako warunku naszego odwrotu. Czyni±c to nie oka¿esz nikomu pogardy«. Odpowiedzia³em im, ¿e nic nie by³oby w stanie mnie sk³oniæ do zmiany mego zamiaru. Wówczas rzucili siê na mnie jak zgraja wyg³odnia³ych wilków", pisze w swoich listach. Diab³y pilnie ¶ledzi³y, co te¿ o. Pio o nich wypisuje. Próbowa³y go nak³oniæ, aby o nich nie wspomina³, sugerowa³y, ¿eby opisywa³ tylko te "najprzyjemniejsze wizyty", czyli odwiedziny Jezusa i Maryi. Sami woleli pozostawaæ w cieniu, aby w ten sposób u¶piæ czujno¶æ kierownika duchowego. Kiedy to nie pomaga³o, niszczy³y korespondencjê - w kopertach by³y czyste kartki lub ca³kowicie poplamione. Ku zdziwieniu proboszcza z Pietrelciny, który by³ ¶wiadkiem owych wypadków, o. Pio zawsze znajdowa³ sposób, ¿eby je odczytaæ. K³ad³ na nich krzy¿ lub kropi³ wod± ¶wiêcon±, a wtedy ich oczom ukazywa³o siê zamazane pismo. Co wiêcej zdarza³o siê, ¿e zakonnik wiedzia³, o czym pisa³ o. Agostino, pomimo ¿e kartki by³y czyste. Nie by³ to dar jasnowidzenia, to Anio³ Stró¿ dyktowa³ swemu podopiecznemu niewidoczn± tre¶æ listu.

Innym razem o. Agostino postanowi³ poddaæ próbie zarówno o. Pio, jak i samego diab³a. Wys³a³ list po francusku. Diabe³ - zgodnie z przypuszczeniem o. Agostino - ponoæ nie znosi tego jêzyka, wiêc trzyma³ siê z dala od korespondencji. Marna to by³a pociecha, poniewa¿ o. Pio zna³ tylko swój ojczysty jêzyk. Po kilku dniach o. Agostino otrzyma³ jednak odpowied¼ z Pietrelciny, napisan± po francusku rêk± o. Pio. Jak siê pó¼niej okaza³o, Anio³ Stró¿ by³ nie tylko obroñc± Stygmatyka, ale tak¿e jego osobistym t³umaczem.

Nowa strategia

W1916 r. stan zdrowia o. Pio poprawi³ siê na tyle, ¿e móg³ on znowu w³±czyæ siê w zakonne ¿ycie. Najpierw zosta³ wys³any do klasztoru w Fogii. Niestety nie przebywa³ tam zbyt d³ugo, poniewa¿ w ¶lad za nim uda³ siê "nicpoñ". M³odzi zakonnicy byli zatrwo¿eni odg³osami dochodz±cymi z celi, gdzie zamieszka³ o. Pio. Huki, piski, wrzaski nie pozwala³y nikomu zasn±æ. W koñcu postanowiono pozbyæ siê problemu, wysy³aj±c o. Pio do innego klasztoru. Wybór pad³ na San Giovanni Rotondo, gdzie, jak mówiono, ³agodny klimat bêdzie bardziej odpowiedni dla schorowanego zakonnika.

Dwa lata pó¼niej mia³o miejsce wa¿ne wydarzenie. Ojciec Agostino opisa³ je w swoim dzienniku: "W 1918 r. szatan zosta³ definitywnie pokonany. S³uga Bo¿y nie odczuwa wiêcej nawet najmniejszej pokusy. Teraz z³o¶æ szatana wy³adowuje siê w zniszczeniu dzie³a, które s³uga Bo¿y wykonuje". Bezpo¶rednie ataki demonów staj± siê rzadsze, wzmaga siê natomiast zamêt wokó³ osoby o. Pio. Pojawiaj± siê opinie podwa¿aj±ce ¶wiêto¶æ zakonnika z Pietrelciny, niektórzy twierdz±, ¿e ma s³abo¶æ do p³ci piêknej. Nawet jego bracia mieli widzieæ, jak wpuszcza³ noc± do klasztoru jakie¶ kobiety. Podobne oskar¿enia pojawi³y siê tak¿e kilkana¶cie lat pó¼niej. Nie by³ ju¿ wtedy pierwszej m³odo¶ci, ledwo chodzi³, lekarze dziwili siê, ¿e jeszcze ¿yje, ale to nie przeszkadza³o w tym, ¿eby uznaæ go za rozpustnika. Inni widzieli w nim oszusta, który kwasem wypala sobie rany, licz±c na s³awê i rzecz oczywista pieni±dze. Nawet ci, którzy w dobrej wierze starali siê broniæ zakonnika, przysparzali mu tyle samo problemów, co jego wrogowie. Z³o¶æ i nienawi¶æ diab³a by³y tym wiêksze, im bardziej oczywiste stawa³o siê, kim dla ludzi by³ o. Pio. Diab³u nie chodzi³o jedynie o poni¿enie ¦wiêtego, ale o odebranie tego, co dawa³ innym, o zniszczenie nadziei.

Kiedy okaza³o siê, ¿e ta nowa strategia by³a bezskuteczna, diabe³ chwyci³ za najciê¿sz± broñ w swym arsenale. To do¶wiadczenie ¶wiêci nazywaj± pokus± rozpaczy. Diabe³ przesta³ go nêkaæ, ale by³ to raczej powód do niepokoju ni¿ rado¶ci. Jak pisa³ wcze¶niej o. Pio: "Je¶li diabe³ czyni zgie³k, to znak, ¿e jest nadal poza nami, a nie w nas. To, co musi nas przera¿aæ, to jego pokój i zgoda z dusz± ludzk±". Tymczasem nie tylko diabe³ "przesta³ siê dobijaæ", zamilk³o tak¿e niebo. Ojciec Pio zacz±³ miewaæ skrupu³y i w±tpliwo¶ci. "Biedny Ojciec w ¿adnym czynie nie mo¿e mieæ nie tylko pewno¶ci moralnej, ale nawet racjonalnego przypuszczenia, ¿e dzia³anie to podoba siê Bogu" - zanotowa³ w swym dzienniku o. Agostino. Ojciec Pio pisa³: "¿yjê w wiecznej ciemno¶ci; ciemno¶ci s± najgê¶ciejsze. [...] s± pewne chwile, kiedy jestem atakowany przez gwa³towne pokusy przeciw wierze. Jestem pewny, ¿e moja wola nie podda siê im, ale moja wyobra¼nia o¿ywia siê i ukazuje w tak jasnych kolorach pokusê, która b³±ka siê w umy¶le, ¿e ta przedstawia grzech nie tylko jako co¶ obojêtnego, ale nawet zachwycaj±cego. Z tego rodz± siê jeszcze te wszystkie my¶li zniechêcenia, nieufno¶ci, rozpaczy, a nawet - na lito¶æ Bosk± - nie przera¼ siê, Ojcze - my¶li blu¼niercze. Wobec tak wielkiej walki ogarnia mnie paniczny lêk, dr¿ê ci±gle, zadajê gwa³t samemu sobie i jestem pewny, ¿e tylko dziêki ³asce Pana Boga nie padam". By³ to rok 1928. Siedem lat pó¼niej Ojciec w swym dzienniku odnotowa³: "Ta próba najprawdopodobniej bêdzie trwa³a a¿ do samej ¶mierci…". W tych trudnych chwilach nie pomog³a mu si³a jego wiary, jego wola trwania przy Bogu. Je¿eli nie pogr±¿y³ siê w rozpaczy to tylko dziêki pos³uszeñstwu. O. Agostino nie rozwiewa³ jego w±tpliwo¶ci, nie próbowa³ wyja¶niaæ mu, ¿e jego skrupu³y s± bezpodstawne. Wiedzia³, ¿e tak mu nie pomo¿e. Nakaza³ mu wierno¶æ Bogu, pod rygorem pos³uszeñstwa.

A¿ do ¶mierci

"Nicpoñ" nigdy nie opu¶ci³ o. Pio. Brat Alessio Parente, który opiekowa³ siê nim w ostatnich latach ¿ycia, opisa³ takie oto zdarzenie. Jak co wieczór po skoñczeniu swoich obowi±zków uda³ siê na spoczynek. Zaledwie wszed³ do swojej celi, us³ysza³ dzwonek, którym o. Pio go przywo³ywa³, gdy tylko zasz³a taka potrzeba. Wróci³ do celi Stygmatyka, zapyta³ siê, co siê sta³o, a ten tylko siê u¶miechn±³. Historia powtórzy³a siê kilkakrotnie. W koñcu nie wytrzyma³: "Ojcze, wo³asz mnie tutaj, lecz kiedy przybywam, zamiast powiedzieæ mi, czego chcesz, u¶miechasz siê po prostu do mnie. Je¶li mi nie pozwolisz spaæ, to ty bêdziesz tym, który bêdzie musia³ pomagaæ mi jutro, a nie ja tobie". Ojciec Pio, u¶miechn±³ siê ponownie i odpowiedzia³: "Proszê ciê, mój synu, zechciej spaæ na tym krze¶le, tu obok mnie, gdy¿ ci nikczemnicy nie opuszczaj± mnie dzi¶ w nocy nawet na chwilê". Brat Alessio zosta³ przy nim. Diab³y siê nie pojawi³y, byæ mo¿e przyszed³ spó¼niony Anio³ Stró¿, ale o tym wiedzia³ tylko o. Pio.

/Marcin Jakubionek, 10.07.2007, wiadomosci.onet.pl/


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wy¶wietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Ruchu ¦wiat³o-¯ycie w Kozach Strona G³ówna -> Religia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach

fora.pl - za³ó¿ w³asne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin